gliniany proch
lustro pamięci odbicia dwa trzy cztery a dzisiaj jedno pustką szlana ściana świeci za oknem mroźny wiatr wicher wieje słomiany dach...
jam wyklęty
mur betonowy słomiany dach ogień w kominku przygasa klamka pusta u drzwi w bezruchu zamarła i cisza woła za oknem wiatr szyba obrazu...
gdzie twoje oczy
ocal mnie Boże przed złem tego świata ocal przed zakłamaniem ocal moją rękę palec zabrali ocal przed pychą złowieszczą zaszczytów nie...
przecięte słowo
gubię się sam w sobie chciałem powiedzieć coś a myśli rozbiegane kupiłem klej próbuję połatać połamane deski w płocie życia...
labirynt zakłamania
gdzie moje miejsce gdzie czas odcisk dłoni w samotnym labiryntu korytarzem kroczę bez nici pajęczej za każdym zakrętem iskra nadziei...
człowiek znikąd
powiedz że nigdy łza na twoim licu nie ujrzy dnia gdy odejdę powiedz że będziesz odważnie szła gdy będę tam wysoko a gdybyś czasem ...