Rysunek życia
namalowałem obraz życia namalowałem lustrzane odbicia namalowałem zieleni trawę namalować więcej nie chciałem rzuciłem pędzel i płótno...
płatek śniegu
jestem jak ta mgła unosząca się rankiem nad zieloną trawą pokrytą srebrzystą rosą jestem jak ten promień słońca za dnia oświetlający...
ścieżki przyszłości
zatrzymało mnie pytanie dokąd idę i po co nie wiedziałem nie znałem odpowiedzi w pamięci obracałem obrazy minionych zdarzeń w nich...
ballada szeptem śpiewana
uderzył mnie cień cień świata nocnego mroku światło gwiazd zgasło łuna złota zabłysła zanikając w otchłani chaosu myśli pogmatwanych tam...
cień cienia bez cienia
ziemię pokryły krople deszczu liście na skrzydłach wiatru uleciały w nieznane wśród ciszy echem niesiony szept usłyszałem milczących...